niedziela, 10 maja 2015

[01] Gra kontrastów

"Hipokryci udający kogoś, kim nie są, mówią zdecydowanie:
 "Wojna w niczym nie pomoże".
Bez względu na to ile słychać antywojennych protestów,
to do nich nie dociera.
Powiedz, dlaczego ludzie ze sobą walczą,
skoro wszyscy jesteśmy tacy sami?"
the GazettE
- Saraba


~Sala treningowa, siedziba ANBU, Konoha

                - W trakcie misji porywają ci medyka, co robisz? – Sakura stanęła naprzeciwko kapitana treningowej jednostki ANBU, patrząc mu głęboko w oczy.
- Kontynuuje misję - odpowiedział pewnie, hardo patrząc jej w oczy. Dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie i odwróciła się na pięcie. Końcówki jej włosów musnęły go po twarzy, na co mężczyzna zmarszczył gniewnie brwi.
- Kiba - zwróciła się do tropiciela  swojej drużyny. Szatyn uśmiechnął się dziwnym, nieco psim uśmiechem.
- Przede wszystkim analizuje obecną sytuację, jednak w większości przypadków ratuję medyka, a po jego uwolnieniu kontynuuję misję. - Jego słowa potwierdziło wesołe szczeknięcie psa. Sakura spojrzała na następną osobę.
- Dlaczego Akihito?                   
- Strata medyka obniża szanse na powodzenie misji. To zbyt duże ryzyko. - Czerwonowłosy mężczyzna stanął w rozkroku, a jego postawa zionęła pewnością siebie. Haruno posłała mu nikły uśmiech, który świadczył o tym, że jego odpowiedź w pełni ją zadowoliła.
- Waszym największym problem jest to, że się nienawidzicie - zaczęła, patrząc na stojący przed nią oddział nowicjuszy.
Naprzeciwko oddziału treningowego stała jej drużyna, która zajmowała się szkoleniem nowicjuszy. Każdy członek jej drużyny wyrażał pewność siebie, którą zweryfikowały lata służby w ANBU.
- Walczycie dwójkami, w całości nie potraficie współpracować a wasza komunikacja leży i kwiczy - niemal warknęła. - W momencie w którym wasz kapitan stoi jak słup soli analizując sytuację, moja drużyna już rozgrywała jeden z tylko nam znanych scenariuszu. Musicie sobie zaufać, poprawić przede wszystkim komunikację i uzupełniać się. - Sakura zaczęła przechadzać się przed nowym oddziałem. - Strata członka jednostki obniża wasze szanse na przeżycie  co najmniej o dwadzieścia procent. Zapamiętajcie to. Baczność! - krzyknęła, marszcząc brwi. - Koniec treningu na dziś. Rozejść się. - Na jej komendę oddział nowicjuszy rozpłynął się w powietrzu.
- Masz gadane. - Uśmiechnął się Akihito, a Sakura westchnęła głęboko.
- Nienawidzę prowadzić nowicjuszy. Mają wrażenie, że skoro dostali się na szkolenie to mogą w pojedynkę podbić świat.
- Damy radę! - Kiba zaśmiał się wesoło, na co Haruno skinęła głową.
- Widzimy się jutro! - Sakura posłała im lekki uśmiech. - Pokażemy nowicjuszom jak wygląda prawdziwa walka! - dodała ze śmiechem, na co jej oddział odpowiedział chóralnym "Ossu!'. Dziewczyna jeszcze chwilę poczekała, aż wszyscy się rozejdą, po czym zerknęła w stronę wyjścia. Nim jednak zdążyła się ruszyć, poczuła za plecami czyjąś obecność. Szybko się odwróciła, wpadając w ramiona wysokiego bruneta.
- Uwielbiam oglądać cię taką władczą - Sasuke niemal mruczał jej do ucha. Dziewczyna zarumieniła się znacznie, gdy objął ją w tali i mocno przycisnął do swojego ciała.
- Sasuke... nie tutaj - jęknęła, gdy brunet przejechał nosem po jej szyi.

~ Dwa lata później, posiadłość Uchiha, Konoha

                Sakura powoli zeszła do jadalni, w której zebrani byli wszyscy członkowie rodziny. U samego szczytu stołu siedział dumny Fugaku, który wdał się w dyskusję z młodszym synem. Naprzeciwko Sasuke, po lewej stronie głowy rodu siedziała Mikoto, a obok niej Itachi. Sakura usiadła koło swojego męża. Spotkała się ze srogim spojrzeniem teścia, jednak zignorowała go, wlepiając oczy w Itachiego.
- Nie patrz tak na mnie! - zaśmiał się starszy Uchiha, na co Sasuke zerknął na niego nienawistnie. Relacje jego brata i Sakury były dziwnie zażyłe, co budziło w nim obrzydzenie. W życiu by się nie przyznał, że zwyczajnie w świecie był zazdrosny.
- Obiecałeś mi coś! - fuknęła cicho, ignorując w zupełności Fugaku i Sasuke, którzy uważnie przysłuchiwali się ich rozmowie.
- Ech... Jesteś naprawdę upartą kobietą! - warknął starszy z braci, nachylając się nad blatem stołu. Posłał jej wrogie spojrzenie, co tylko rozbawiło ją bardziej.
- Dosyć tego! - krzyknął Fugaku, mając dość spoufalania się jego starszego syna z żoną Sasuke. Według niego z tą kobietą powinien rozmawiać tylko jego młodszy syn. A ona powinna być spokojna, milcząca i posłuszna.
                Sakura wyprostowała się, posyłają Itachiemu wymowne spojrzenie. Starszy z braci wykonał błyskawicznie dwa ruchy dłońmi, które oznaczały "pięć" oraz "trzy". Sakura w mig pojęła sens tych znaków, o czym uświadomił Itachiego szeroki uśmiech na jej ustach.

~Godzina 15:00, pole treningowe numer 5, Konoha

                - Znowu się spóźniłaś! - warknął, marszcząc brwi. Sakura uśmiechnęła się przepraszająco, po czym oparła dłonie o uda. Chwilę tak uspokajała oddech, po czym wyprostowała się gwałtownie i poprawiła włosy.
- To przez Sasuke! - Wywróciła oczami. - Zrobił się ostatnio strasznie upierdliwy... Wasz ojciec nagadał mu głupot na temat żon i Sasuke zaczął odwalać cyrki pod tytułem "Jako przyszła matka moich dzieci powinnaś zostać kurą domową"! - wykrzyczała gniewnie. Itachi zdezorientowany uniósł brew. - Wyobrażasz sobie mnie w fartuszku, z papilotami na głowie, latającą za gromadką dzieci? - zaczęła, składając kilka pieczęci. Po użyciu jutsu transformacji, stała przed starszym Uchihą opisywana wcześniej wersja Sakury. - Och... witaj w domu Sasuke-kun! Usiądź, proszę oto kapcie. Zaraz podam obiad - mówiąc to obrała słodki niewinny ton głosu.
                Reakcja bruneta wprawiła ją w osłupienie. Itachi miał zupełnie poważny wyraz twarzy, jednak po chwili parsknął głośnym i niekontrolowanym śmiechem. Śmiał się tak donośnie, że spłoszył pobliskie ptaki, a później oparł się o drewniany słupek i usiadł na ziemi. Trzymał się za brzuch, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
                Sakura anulowała technikę, po czym również parsknęła śmiechem, siadając obok Itachiego. Brunet miał łzy w oczach. Ciągle widział obraz różowowłosej w wydaniu pani domu. Było to tak dziwnie absurdalne, tak nieprawdopodobne, że nie mógł przestać się śmiać. Opanował się dopiero po dobrych piętnastu minutach.

                Sasuke ukucnął na gałęzi drzewa, po czym usiadł, opierając się o pień. Omiótł pole treningowe uważnym spojrzenie, które w końcu spoczęło na dwóch sylwetkach. Zmarszczył brwi, widząc jak jego brat pokładał się ze śmiechu. Itachi, wiecznie poważny, rozważny i spokojny, śmiał się jak dziecko... W dodatku powodem tego zachowania była Sakura... Nie wiedział co spowodowało nagły wybuch Itachiego, ale poczuł jak zalewała go fala złości.
- Koniec tego dobrego! - krzyknął nagle Itachi, po czym sprawnie dźwignął się na nogi. - Broń się! - dodał, od razu atakując Sakurę. Dziewczyna zrobiła unik, odbiła się od ziemi, zrobiła salto w tył, aby na końcu wybić się w górę na ręce. Sprawnie wylądowała na szczycie drewnianego słupa.
- Trenują... - wyszeptał do siebie Sasuke, z niedowierzaniem przypatrując się dzikiemu tańcu. Oboje poruszali się z niebywałą sprawnością i gracją. Szok jaki go ogarnął był nie do opisania. Po pierwsze, nigdy nie widział treningu swojej żony, więc nie miał pojęcia jakimi umiejętnościami dysponowała. Wiedział, że kobieta była Kapitanem Szkoleniowej Jednostki ANBU, ale nie miał zielonego pojęcia jak zachowywała się podczas walki. Drugim powodem jego odrętwienia było to, że Itachi NIGDY nie miał czasu na treningi ze swoim bratem. A widząc ich wspólne ruchy oraz zgranie wiedział, że to nie był ich pierwszy trening. Poczuł się podwójnie zdradzony.
                Sakura natarła na Itachiego, wykorzystując jego chwilę nieuwagi. Chwyciła go za poły koszuli i już wyprowadzała cios, gdy brunet sprawnie ją zablokował.
                Odskoczyła, w locie składając pieczęcie. Widziała jak w jej stronę pędziła wielka kula ognia. W momencie, w którym Sakura wylądowała na ziemi, przed nią wyrósł ogromny wodny smok. "Zwierze" od razu ją zasłoniło, co poskutkowało zneutralizowaniem techniki Katonu.
                Walka ciągnęła się przez godzinę, co poskutkowało dość pokaźnym zniszczeniem terenu. Oboje wyglądali na cholernie zmęczonych. Trenowali ze sobą już tyle czasu, że dobranie idealnej neutralizującej techniki było automatyczne.
                Sakura właśnie zasłoniła się wodną ścianą, która stanowiła idealną ochronę przed Ognistym Smokiem. Była już zmęczona, jednak nadal nie traciła czujności. Nie zdziwiło ją pojawienie się Itachiego za jej plecami. Sprawnie zablokowała jego uderzenie, po czym popełniła karygodny błąd. Spojrzała prosto w czerwone tęczówki.
- Mam cię - wyszeptał, nie łapiąc jej jednak w genjutsu. Sakura zmarszczyła brwi, łypiąc na niego wściekle.
- Czemu przerwałeś?! - uniosła głos, zakładając ręce pod piersiami. Itachi zaśmiał się krótko, wiedział że różowowłosa mogła spokojnie nadal walczyć. Wytrenował ją na tyle dobrze, że przy odpowiedniej taktyce mogła pokonać jego kekkei genkai.
- Koniec na dzisiaj. Zaraz ojciec wróci z zebrania, więc musisz wrócić do domu i się ogarnąć.
- Kuso! - warknęła. - Nienawidzę tego. Zaczęło robić się ciekawie! - dodała, niczym obrażone dziecko.
- Nie dyskutuj! Już, do domu! - Szturchnął ją, mówiąc półżartem, półserio, po czym uśmiechnął się delikatnie. - Ja doprowadzę to miejsce do stanu pierwotnego, ojciec nie będzie zdziwiony moim stanem. Ale nie może się dowiedzieć, że ty trenujesz i należysz do ANBU.
- Wieeeem - przeciągnęła samogłoskę, po czym teleportowała się.

~Wieczór, posiadłość Uchiha, Konoha


                Ciepła kąpiel rozluźniła jej mięśnie i wygoniła resztki zmęczenia. Czuła się teraz odprężona oraz szczęśliwa.
                Ubrana w krótką satynową koszulę nocną, wyszła z łazienki. Jej długie, mokre włosy spływały kaskadą po jej plecach i przyklejały się do policzków. W międzyczasie delikatnie je przeczesywała, delektując się delikatnym zapachem migdałowego szamponu.
                Swoje kroki skierowała w stronę salonu, skąd dochodziły uniesione głosy. Chwilę przysłuchiwała się swobodnej rozmowie, stwierdzając, że pierwszy raz słyszała, aby Itachi rozmawiał z kimś innym tak jak z nią. Było to intrygujące odkrycie.
- Itachi? - zapytała, udając śpiący ton głosu. Mężczyźni natychmiast przerwali konwersację i przenieśli wzrok na dziewczynę.
                Gość Itachiego zmierzył Sakurę zdziwionym spojrzeniem, badając ją wzrokiem od stóp po czubek głowy. Jego wzrok powoli ślizgał się po jej ciele, na dłuższą chwilę zatrzymując się na długich nogach. Następna rzecz, która zwróciła jego uwagę, to para błyszczących zielonych oczu oraz długie różowe włosy.
- Gdzie są wszyscy...? - zapytała dziewczyna, niewinnie zerkając na towarzysza Uchihy. Był to umięśniony, wysoki mężczyzna z burzą szarych włosów. Nie mogła dostrzec jego twarzy, skrytej pod granatową maską. Miał jednak w sobie coś, co przyciągało damskie spojrzenie. Szarowłosy emanował dziwną energią, która dawała poczucie bezpieczeństwa. Roztaczał też przyjemny słodki zapach.
- O, witaj Sakura - Itachi uśmiechnął się lekko. - Pojechali na jakąś rewizytę do Kiri, ja wymówiłem się misją, a Sasuke treningiem. - Jego uśmiech się poszerzył. Sakura zmarszczyła brwi, dziwiąc się kłamstwem Itachiego. - To jedyny sposób, żeby mieć chwilę luzu. Nie patrz tak na mnie! - zaśmiał się. - Ja też mam dość ciągłego gadania pod tytułem "Bo w klanie Uchiha...", mdli mnie, gdy słyszę te słowa.
- Nie dziwię się . - Sakura skinęła ze zrozumiem głową, po czym spojrzała na nieznajomego.
- A! No tak. - Itachi wstał, po czym wskazał na dziewczynę. - Kakashi, poznaj Sakurę. Sakura to Kakashi, mój przyjaciel.
- Miło mi. - Sakura miała wrażenie, że mężczyzna uśmiecha się do niej spod maski. Odwzajemniła gest.
- Przyłączysz się do nas? - zapytał brunet, wskazując na butelkę sake. Oczy Sakury rozbłysły, po czym uśmiechnęła się naprawdę szeroko. Jednak po chwili uśmiech przygasł i westchnęła głęboko.
- Nie mogę... - Zagryzła delikatnie wargę. Gest ten był pełny uroku, a niewinność z jaką dziewczyna go wykonała, sprawiła że mężczyźni delikatnie się uśmiechnęli. Żona Sasuke miała w sobie naturalną kobiecość oraz delikatność, co było rzadką cechą u kunoichi. - Pewnie Sasuke zaraz wróci... - Ledwo wypowiedziała te słowa, a drzwi do rezydencji trzasnęły donośnie. Po chwili w progu salonu pojawił się brat Itachiego, który ze zdziwieniem lustrował zaistniałą sytuację. Najpierw wzrok skupił na nieznanym mu mężczyźnie, następnie na butelkach alkoholu stojących spokojnie na dużym stoliku. A gdy przeniósł spojrzenie na swoją żonę, zmarszczył gniewnie brwi. Szybkim krokiem podszedł do Sakury, nie odrywając wzroku od jej kusej koszuli, po czym narzucił na jej ramiona swój płaszcz.
- Sakura, do sypialni - syknął. Cała trójka spojrzała na niego z niedowierzaniem, a Itachi wysoko uniósł brew. Od dawna nie widział tak wściekłego brata.
- Dobrze, tylko zrobię herbatę. - Ledwo odwróciła się na pięcie, gdy młodszy Uchiha złapał ją za ramię.
- Przyniosę ci - oznajmił, przenosząc wzrok na Itachiego i jego kompana. Zielonooka wzruszyła ramionami, po czym skierowała swoje kroki w stronę korytarza.

                Siedziała na łóżku, rozczesując szczotką długie włosy. Cicho nuciła pod nosem, w ogóle nie przejmując się sytuacją w salonie. Powoli przyzwyczajała się do tego, że jej mąż chłonął nauki swojego ojca i stawał się niemal identyczny jak on. Jednak mała różnica polegała na tym, że Sakura nie była zwykłym cywilem, takim jak Mikoto. Miała w sobie Wolę Ognia, której nikt, nawet Sasuke, nie będzie w stanie ugasić. Była destrukcyjną mieszanką seksapilu, delikatności oraz sarkazmu, wredoty i ognia. Wszystko zależało jednak od Sasuke, który ostatnio strasznie się motał i zapominał o tym, że jego żona miała w sobie istny ładunek C4.
                Młodszy Uchiha wmaszerował do sypialni dostojnym krokiem. Sakura spojrzała na niego spod przymrużonych powiek i ze zdziwieniem stwierdziła, że mężczyzna nigdy wcześniej nie przypominał tak bardzo swojego ojca jak w tej chwili. Odkrycie to było tak dziwne, że aż ścisnęło jej żołądek.
                Sasuke wykonał szybki ruch. W jednej chwili położył ją na łóżku, siadając na niej okrakiem. Znalazła się pod nim, a wilgotne włosy rozsypały się na satynowej pościeli. Czarne, lekko drżące tęczówki wpatrywały się prosto w jej własne oczy. Zamarła, wyczekując kolejnego ruchu.
- Nigdy więcej nie paraduj w takim stroju przed innym mężczyzną - wysyczał, wymownie spoglądając na jej piersi, okryte jedynie cienkim materiałem koszuli. W tym samym czasie przejechał swoją dłonią po jej nagim udzie.
                Chciała podważyć jego zdanie, jednak w tej samej chwili poczuła jak Sasuke zmniejsza odległość między ich ciałami. Przycisnął swoje krocze do jej uda w takim sposób¸ żeby mogła poczuć twardość jego męskości. Rozszerzyła oczy ze zdziwienia.
- Tak właśnie działasz na mężczyzn, gdy jesteś w takim stroju pani Uchiha - mówiąc to, zaakcentował mocno jej nowe nazwisko. Dziewczyna, nadal będąc w szoku, pierwszy raz w życiu nie mogła znaleźć żadnego kontrargumentu. Sasuke nachylił się tak, aby mógł spokojnie szeptać jej do ucha. - Widziałem spojrzenia tej dwójki i gwarantuje ci, że nie pozwolę, abyś pokazywała się w takich ubraniach nawet mojemu bratu. - Zacisnął dłoń na jej koszuli. - Zapamiętaj sobie, herb wytatuowany na twoim karku jasno wskazuje, że należysz tylko do mnie. - Z ostatnim słowem wpił się w jej usta, co świadczyć mogło o tym, że rozmowa się zakończyła. Sakura, nadal będąc w szoku, odwzajemniła pieszczotę, pozwalając Sasuke błądzić rękoma po jej ciele.
                Wiedział jak ją rozpalić, znał doskonale jej strategiczne punkty na ciele i już po chwili sprawiał, że Sakura cicho pojękiwała, wijąc się pod nim. Uśmiechnął się chytrze, przenosząc usta na jej pierś.

                Sakura wstała dziwnie wyspana oraz zrelaksowana. Ilość orgazmów, które zafundował jej Sasuke, sprawiło że dzień zaczęła z wyśmienitym humorem.
                Wstała z podskokiem i jęknęła cicho z bólu. Ciężki trening z Itachim oraz nocna gimnastyka z Sasuke, sprawiły jej niemałe zakwasy. Mimo tego z jej ust nie znikał szeroki uśmiech.
                Przeglądając się jednak w łazienkowym lustrze, doznała niemałego szoku. Na jej szyi kwitły cztery wielkie czerwone plamy. Wiedziała, że Sasuke zrobił to specjalnie! Dlatego zaklęła szpetnie, mając ochotę go uderzyć. Fakt, w łóżku sprawował się świetnie, ale nie musiał jej oznaczać!
- Jakbym ten pieprzony herb mu nie wystarczył - warknęła pod nosem, masując się po karku, na którym znajdował się wytatuowany biało-czerwony wachlarz. Westchnęła jednak głęboko, narzekając na męską zaborczość, dumę i dziwny instynkt posiadania. Miała czasami wrażenie, że faceci dosłownie musieli zakomunikować światu "Patrzcie! Ona jest moją własnością, to ja z nią sypiam!".
                Przesunęła dłonią po twarzy, załamując ręce. W takich chwilach miała ochotę wylać swojemu mężowi kubeł zimnej wody na ten jego przystojny łeb. On mógł sobie paradować we wszystkim, za nim mogły oglądać się tabuny kobiet, ale gdy tylko jakiś facet zerknął na nią, od razu miała reprymendę! Logika Sasuke była przerażająca.
                Sakura uniosła wysoko głowę, nie mając zamiaru dostosowywać się do wymogów swojego męża.

                Sasuke wygodnie rozsiadł się na krześle, wgryzając się w kanapkę. Wzrokiem śledził tekst gazety, co jakiś czas zerkając na skacowanego brata i jego towarzysza. Z samego rana dostał informację o tym kim był tajemniczy shinobi. Wieść o tym, że Itachi zadawał się z Krwawym Kakashim wcale go nie uspokoiła.
                Uwagę młodego Uchihy przykuło nagle zamilknięcie Hatake. Kakashi przerwał w pół słowa, po czym zawiesił wzrok za framugą drzwi i bacznie coś obserwował. Dopiero w momencie, gdy próg kuchni przekroczyła Sakura, Sasuke zdał sobie sprawę co zainteresowało szarowłosego.
                Sakura wmaszerowała do pomieszczenia, delikatnie poruszając biodrami. Sukienka idealnie opinała jej piersi i brzuch, dopiero od kości biodrowej materiał rozszerzał się luźno spływając kaskadami. Przy jej każdym ruchu materiał delikatnie unosił się i falował. Niebieski kolor sukienki kontrastował z jej włosami, co dawało olśniewający efekt.
                Dziewczyna nie przejmując się nikim, podeszła do szafek. Cały czas czuła wlepione w nią spojrzenia. Uniosła się na palcach, chcąc sięgnąć po kubek umieszczony na najwyższej półce. Poczuła za sobą czyjąś obecność, ktoś chwycił za szklane naczynie i postawił je przed nią. Spojrzała z uśmiechem na Itachiego, dziękując mu. Mężczyzna posłał jej jedynie spojrzenie mówiące "Kopiesz sobie grób".
                Gdy zalała kawę, miała zamiar usiąść obok Sasuke. Jej mąż miał jednak inne plany, sprawnym ruchem pociągnął ją za łokieć, dzięki czemu opadła na jego kolana. Wzruszyła ramionami, wygodniej na nim siadając, po czym zaczęła sączyć gorący napój. Poczuła jeszcze delikatny dotyk Sasuke na jej karku i nim zdążyła się zorientować, apaszka zasłaniająca jej malinki, znalazła się na podłodze.
                Miała wrażenie, że mężczyźni wpatrują się w czerwone plamy na jej szyi. Zarumieniła się znacznie, chowając twarz we włosach. W tej samej chwili zorientowała się, że wczorajszej nocy zachowywała się bardzo donośnie. Jeżeli Itachi i Kakashi całą noc spędzili w salonie, to musieli dokładnie słyszeć każdy jej głośniejszy jęk! A pełen satysfakcji uśmiech Sasuke idealnie potwierdził jej przypuszczenia.
- Kuso - zaklęła pod nosem.



                - Wybierasz się gdzieś? - Sasuke stał w progu sypialni, opierając się bokiem o framugę drzwi. Sakura spojrzała na niego unosząc brew, po czym powróciła do swojego zajęcia.
- Muszę zanieść raport ze szkolenia do Tsunade - wyjaśniła, chowając dokumenty do teczki. Uchiha poruszył się, po czym szybko znalazł się za nią.
- Nie prowokuj mnie - wysyczał jej do ucha, mocno przyciskając się do jej pleców. Sakura poczuła na swoich plecach przyczynę jego zachowania.
- Sasuke... Nie teraz - wyszeptała, gdy mężczyzna chwycił ją za ramiona.
- Tak się składa, że ja też muszę iść do Hokage - mówiąc to, oderwał się od niej.

                Nie wiedziała dlaczego Sasuke chciał iść z nią. Nie wiedziała też dlaczego założył ciemne spodnie oraz białą koszulę, rozpiętą w ten sposób, aby ukazywała jego tors. Słyszała jednak zawistne komentarze mijających ich kobiet, które pod nosem wymieniały jej wady. Może i miała wysokie czoło, nieco dziwny nos, bladą cerę i wybuchowy charakter... Ale pod żadnym pozorem nie było gorsza od tych "idealnych" lal.

                Żałowała, że ubrała się w ten sposób. Kobiety zachwycały się wyglądem jej męża, mężczyźni zaś zerkali na nią niepewnie, niemal natychmiast odwracając wzrok. Teraz wiedziała, że Sasuke specjalnie poszedł z nią na "spacer" po Wiosce. Dał jej jasno do zrozumienia, że mężczyźni bali się go i za nic w świecie nawet nie spojrzeliby na nią pożądliwie. Chciała dać mu nauczę jednak wyniki tej potyczki był oczywisty: Sasuke jeden - Sakura zero.  

17 komentarzy:

  1. Kocham Cię normalnie :D. Jestem maszyną stworzoną do motywacji, oł je xD.
    Ale Sas jest na swój sposób słodki :D. Wkurzająca jest jego typowo męska zaborczość, ale to takie Saskowe! Kakashi dobre ciasteczko, mrał :D. A ja idę obmyślać plan dla mojego opa. Tak, załamałaś mnie tą dedykacją w prawej kolumnie ;_; <3. Aż się wzruszyłam ;_;. Nie muszę chyba mówić, że z niecierpliwością czekam na Twoje arcydzieło? :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *saskowe, bo przymiotnik ;_;.
      Widzisz, jak działa na mnie radość z nowego rozdziału? XD

      Usuń
    2. Będziesz mnie jeszcze bardziej motywować jak stworzysz swoje dzieło! <3 Normalnie jaram się jak dziecko :3
      Spokojnie, w przyszłym tygodniu zamawiam mojego super tableta z klawiaturą, więc pisanie powinno mi iść szybciej :D
      A opowiadanie pisze mi się genialnie! Dziękuję <3
      Sas ma taki być :D Wiesz 100% Saskowości xD

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że będę mogła liczyć na Twoją pomoc przy szablonie :3. Vixa anty-informatyk, wiesz... xD.
      Nie mogę się doczekać :D. I nie ma za o :3. Zawsze możesz liczyć na mojego kopa w rzycie xD.

      Usuń
    4. Z czystą przyjemnością zajmę się szablonem dla Ciebie! Znajdź tylko obrazki, opisz mi kolorystkę i czy masz jakąś koncepcję a ja wszystkim się zajmę :D Ale w przyszły weekend, bo w tygodniu I'm a consultant xD A po pracy Lechu zabiera komputer, a na tablecie nie zrobię szablonu :< A w weekend Lechu ma embargo na komputer od swojej Lejdi xD

      Usuń
    5. Jasne <3 Z przyjemnością <3 :D.
      Więc mam tydzień na zastanowienie się nad kolorami, supi <3 xD. Chwała wielkiej Lejdi <3 XD

      Usuń
    6. Da, nie ma tego złego :3
      Szukaj obrazków i zastanawiaj się :D Adres bloga już masz xD

      Usuń
  2. Blagam! Zrob z tego SasuSaku! To byloby idealne opowiadanie :D
    Mrr.. XD Uwielbiam takiego Sasuke :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wątek SasuSaku dość długo będzie przewijał się w tym opowiadaniu. Na pewno jednak w między czasie napiszę kilka jednopartówek :) Mam też zalążek planu na dłuższe opowiadanie z tą parą. Wszystko jednak zależy od tego czy uda mi się wrócić na stałe do pisania. Jestem jednak dobrej myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uff... Jak dobrze :3
    To w takim razie zycze powrotu do pisania na dluuugo i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czołem :>
    Miło poznać i w ogóle, jak to dobrze, że to KakaSaku <3
    Jeeej...
    Jak ja dawno nie czytałam o Kakasiu *^*
    Stęskniłam się normalnie xD
    Ale jako wielka fanka SasuSaku, to muszę powiedzieć, że kocham tego aroganta jeszcze bardziej <3 Chociaż zachowuje się, jak totalny dupek, to serio jest przy tym taki uroczy ;33
    I Sakura taka odważna ^w^ Wreszcie! Mam dość wiecznie smutnych, zapłakanych różowych łebków. Niekiedy miałam ochotę zamknąć taką w piwnicy, żeby przypadkiem niczego sobie nie zrobiła >_<
    Ciekawi mnie, co dzieckiem z pierwszego rozdziału. Może jednak to był tylko sen, albo wyobrażenie, co się może stać, jak Sakura urodzi. Bo jeśli zabili małą, to mają jeszcze nie wiem co, ale coś na pewno im zrobię!
    Lubię twój styl, przyjemnie się czyta.
    Znalazłam tylko parę miejsc, w których brakuje przecinków, ale to nic wielkiego :)
    Mam nadzieję, że niedługo coś dodasz.
    Sooł, niech wena będzie z tobą ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :3
      Z racji tego, że cholernie długo nie było mnie w blogerskim świecie, szukałam inspiracji, która pozwoli mi na powrót z hukiem xD Znalazłam ją za pomocą Vixen w Kakashi‘m, poza tym mam jakiś dziwny sentyment do Sakury, stąd też pomysł na KakaSaku^ ^
      Ha! Moja przygoda z ff zaczęła się od SasuSaku i nadal lubię tę parę :3 Ale jednak brakuje mi opowiadań z niestandardowymi parami. Moja dewiza: Jeżeli czegoś Ci brakuje, stwórz to. Tak więc jestem xD
      Co do dziecka - troszkę minie zanim wszystko się wyjaśni. Możesz spodziewać się dziwnych zwrotów akcji. Mam coś z psychiką, co widać w moich opowiadaniach xD
      Ojej <3 Dziękuję, miło czyta się takie słowa :) Zwłaszcza, że baaaardzo długo nic nie pisałam i mam troszkę wrażenie, że mój warsztat literacki uległ jakieś kontuzji xD Co do interpunkcji, przyznam szczerze, że miejscami stawiam na intuicje ^ ^" Jeżeli chodzi o pisanie, to jestem typowym samoukiem. A dopracowanie opowiadań pod względem wszelakich błędów zawdzięczam blogerom, których poznałam przez te osiem lat pisania :)
      Teraz jestem w fazie tworzenia partówki oraz pisania rozdziału drugiego do Break Me. W weekend powinien pojawić się chapter :) Wcześniej raczej nie będzie to możliwe, bo po tygodniu chorobowego muszę nadrobić zaległości w pracy. Centrala nie rozumie, centrala dowala nowości wtedy, gdy mnie nie ma xD
      Pozdrawiam i dziękuję za motywujący komentarz <3

      Usuń
  6. Błagam, zrób SasuSaku ;__; to jest idealne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie ma za dobrą koncepcję, aby teraz ją zmienić :)
      Mogę jedynie obiecać, że na dniach zastanowię się nad edycją oraz kontynuacją opowiadania SasuSaku, które można znaleźć tutaj http://crying-in-deep-red.blogspot.com/p/klatwa-spis-tresci.html
      Pozdrawiam :3

      Usuń
  7. Ja chcę neeeext !! Kakaś *-* moja bestia ! <3 ^^
    WEEENYY ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ajjj! Ciekawe jak to się dalej potoczy. Sasuke taki zaborczy, a Kakashi taki milczący... Uwielbia KakaSaku! życzę weny i czekam na next

    OdpowiedzUsuń